Trzy, pięć, siedem

Radiowa drama troczy się na naszych oczach. Trójka legła w gruzach, Trójka została systematycznie i planowo zniszczona, spalona, zaorana. Słuchalność spadła do najniższej w historii i spada nadal. Ludzie dawnej Trójki, powoli, nazwisko po nazwisku, na przestrzeni miesięcy, byli wypychani poza stację. Po części znaleźli sobie miejsca w innych, istniejących mediach, a po ostatniej, ostatecznej fali odejść, ruszyli w stronę własnych, budowanych na zgliszczach Trójki, projektów.

Najpierw naszym oczom ukazał się Nowy Świat. Po wielkiej eksplozji entuzjazmu dla stacji, po ogromnych pieniądzach zebranych społecznie na funkcjonowanie anteny, nastąpił czas mozolnej budowy społeczności słuchaczy. Samo radio, jak mu się przysłuchuję, ma momenty lepsze, czasem genialne, ale ma też słabsze. Według mojej subiektywnej opinii. I to tak właśnie musi być, bo to radio głosów i osobowości i każda z nich skupia wokół siebie określoną grupę odbiorców.

Uważam, że nieźle wykorzystane są możliwości technologiczne, które pozwalają nam radia słuchać. Player webowy – to jasne, do tego nieźle działająca aplikacja mobilna, wykorzystująca Google Cast oraz ładnie zintegrowana z Android Auto, umożliwia wygodne słuchanie stacji w samochodzie. Szkoda, że nie ma tam podcastów, ale te bez problemu mamy dostępne z poziomu strony www, choć po zalogowaniu. Do tego radio dostępne jest w całym wachlarzu platform z najróżniejszymi internetowymi stacjami radiowymi, do tego w wielu kablówkach… Dostępność sygnału jest naprawdę szeroka.

To pierwsza budowla wzniesiona na fundamencie legendarnej Trójki. Ale tuż obok, ku zdziwieniu wielu, wyrasta kolejna. Nazywa się Radio 357 – trochę w kontrze o pierwszego projektu. Bo o ile ekipa Magdy Jethon przewrotnie nazwała się „Nowy Świat”, odcinając się od „starego świata” Programu Trzeciego, o tyle zespół Tomka Michniewicza czy Kuby Strzyczkowskiego wprost nawiązuje do adresu Trójki (mieści się ona w Warszawie przy ulicy Myśliwieckiej 3/5/7).

Mają przed sobą o tyle trudniejsze zadanie, że są drudzy, że Nowy Świat już od dawna działa i ma swoich stałych słuchaczy, patronów, wspierających, że nie mają takiej doskonałej okazji do skoku w górę, jaka zdarzyła się w momencie awantury z wycofaniem piosenki Kazika z Listy Przebojów. Mają więc trudniej, ale oczywiście nie są bez szans, bo redakcję tworzy zespół wielkich, radiowych osobowości i głosów, na których wychowały się pokolenia.

Jak to w Polsce bywa, natychmiast po tym, jak informacja o rozpoczęciu budowy Radia 357 obiegła Polskę, zaczęło się robić nerwowo. Podniosły się głosy, że nie ma zgody, że nie ma na takie dwa radia miejsca, że przecież „Kuba Strzyczkowski poszedł na układ”, że „nie powinniśmy się dzielić” i tak dalej. Że będzie między stacjami konkurencja która obie stacje zniszczy. Twórcy 357 w odpowiedzi ogłaszają, że chcą współpracować, że można przecież się dogadać, że nie będzie konkurencji.

Ależ oczywiście, że będzie! Z prostej przyczyny – nie da się słuchać dwóch stacji radiowych jednocześnie. Albo więc włączymy albo Radio 357, albo Radio Nowy Świat. Albo dowolne inne. I bardzo dobrze, tak powinno być. Trudno na tej podstawie ekipie budującej nową stację odmawiać prawa do tej decyzji. Co byśmy nie powiedzieli – jakaś przyczyna tego, że ten właśnie zespół taką decyzję podjął, jest. I chyba lepiej, że o tej przyczynie dziennikarze na głos nie mówią, bo to istotnie mogłoby obie stacje pogrzebać. Ale prawo do zbudowania własnej marki i „anteny” mają obie ekipy. Resztę już wyreguluje „niewidzialna ręka rynku”, która albo pogłaszcze, albo pogrozi palcem, albo na końcu solidnie przyłoży. Jednym lub drugim.

Czy jest pole do współpracy? No jasne! Można łączyć audycje, można w sposób skoordynowany układać ramówki, można udostępnić wzajemnie swoje kanały dystrybucji strumienia, można wzajemnie się promować, można wzajemnie się zapraszać na antenę, można próbować wspólnie budować przekaz. Choć w to, że tak będzie, ja osobiście nie wierzę. Owa niewidzialna ręka na to nie pozwoli, wszak – jak już wspomniałem – dwóch stacji na raz słuchać się nie da i każda z nich skupi się na walce o swojego słuchacza. Polecanie konkurencyjnej rozgłośni będzie działaniem wbrew własnemu interesowi. Poza tym gdzieś w tle jest ta realna przyczyna decyzji o budowie drugiej stacji i ona też raczej nie zniknie.

Czy to źle? Ja uważam, że nie. Z perspektywy słuchacza element konkurencji pomoże jednemu i drugiemu zespołowi bardziej się mobilizować, podnosić jakość, atrakcyjność audycji, szukać nowych brzmień, nowych głosów, nowych przestrzeni. Obie stacje, chcąc utrzymać się na powierzchni, będą musiały się w całej swojej nowoczesności – rozwijać. Do głosu dojdzie element pozaantenowy – umiejętność komunikacji, marketingu, technologiczny wyścig po nowe narzędzia do dystrybucji sygnału, łatwość budowania społeczności słuchaczy wokół – no właśnie – idei radia, czy tworzenia atmosfery przekazu. Dla słuchacza – same plusy. Nie ma nic gorszego, niż stagnacja i strefa komfortu, blokująca rozwój i parcie do przodu.

Ja bym, oczywiście, w całym tym zamieszaniu jednak proponował nie zapominać, że korzeń, z którego obie stacje wyrastają, jest jeden. Może warto znaleźć jakieś wspólne wartości i jednak fundamentalnie się na nich skupić. Ale marzy mi się stan, w którym obie rozgłośnie daleko w tyle zostawią dawną Trójkę, o której powiedzieć mogę jedno – była radiem magicznym, które jednak w pewnym momencie swojej historii stanęło w miejscu. Wydaje mi się, że było od środka toczone przez jakąś niewidzialną chorobę. Dlatego, gdy pojawiły się siły zniszczenia i pożogi, tak trudno było mu się bronić.

Mamy szansę na radia nowe, nowoczesne i atrakcyjne, choć zbudowane na wartościach, jakim hołdowała kiedyś Trójka. Oby tę szansę wykorzystano, co da nam, słuchającym, całą masę radiowych emocji i przygód, w których będziemy z radością uczestniczyli.

Czego sobie i Szanownym Czytelnikom z całego serca życzę!

Howgh!
Milkee

P.S. A takie nostalgiczne wspomnienie zostawiam Wam na koniec. Ech….

4 myśli w temacie “Trzy, pięć, siedem

Dodaj komentarz